with Brak komentarzy

Każdy z nas jakieś ma. Czasami pojawia nam się we śnie, gdy nasz umysł jest najbardziej chłonny i otwarty na otoczenie. Innym razem pojawia się jako silny bodziec w sytuacji konieczności podjęcia jakiejś decyzji, gdy mamy wrażenie że coś wewnętrznie mówi nam co powinniśmy zrobić. Każdy odbiera te działania w inny sposób.

Jak często nasza intuicja ma w naszym życiu znaczenie? Wielokrotnie przekonujemy się, że działanie które podjęliśmy pod wpływem chwili pomogło nam uniknąć przykrych konsekwencji, lub zdarzeń, jakie miałyby na nasze życie wielce negatywny wpływ. Właśnie wówczas często przypominamy sobie pod wpływem czego podjęliśmy taką, a nie inną decyzję. Właśnie wtedy nachodzi nas przeczucie pod tytułem „rety jak dobrze, że się wtedy powstrzymałem” i tym podobne.

Dlaczego potrafimy korzystać z tego tylko pod wpływem chwili? Daleka jestem od stwierdzenia, że to my potrafimy z tego korzystać. Według mnie, to nasze wewnętrzne ja na siłę przedziera się do naszej świadomości, by coś usilnie nam przekazać. Niekiedy odnosi w tym zamierzony skutek, innym razem ponosi porażkę. Zaszufladkowani obowiązkami i ich przyziemnością w życiu codziennym, jesteśmy mocno odporni na głos podświadomości. Rzadko mamy w obecnych czasach chwilę na refleksję, czy zadumę. Są osoby, które zdając sobie sprawę z cennego źródła inspiracji, jakie daje nam ten sposób komunikacji wewnętrznej, uciekają się do metod relaksacji, czy nawet do samej medytacji, aby wsłuchać się  w wewnętrzny głos.

Co może pomóc? Często wystarczy zwykły spacer na świeżym powietrzu, tak zwane przewietrzenie umysłu, które napawa nas nowymi pomysłami, inspiruje do konkretnych działań, które wprowadzamy w następstwie w całości, lub tylko w jakiejś części, albo niestety pod wpływem presji przyziemnej codzienności rezygnujemy z nich całkowicie, zwyczajnie obawiając się konsekwencji radykalnej zmiany postepowania. Tak, to co nas w takich sytuacjach nachodzi w myślach, zdaje się mieć kolosalny wpływ na codzienność i zwyczajnie obawiamy się tak nagłych zmian, które dyktuje na podświadomość. Ten strach i obawa przed nagłą zmianą, wyklucza wręcz wprowadzenie podszepniętych zmian w postępowaniu, a co za tym idzie buduje niewidoczny mur, między fizycznym bytem, a stanem duchowym, co w efekcie na dłuższą metę zakłóca komunikację i powoduje, że ciężko jest podświadomości sprawnie podpowiadać nam co uczynić. Im częściej boimy się z takich porad skorzystać, tym bardziej docelowo stajemy się na nie odporni i tym ciężej będzie nam pewnym rzeczom sprostać.

Oczywiście wielu z nas sięga po poradę ukochanej osoby, członka rodziny, przyjaciela, kolegi czy znajomego, czasem nawet osoby zupełnie obcej (ale to akurat tez już wymaga często odwagi). Jednak porada taka nigdy nie będzie tak cenna, jak głos naszego wewnętrznego JA, ponieważ nikt nas tak nie rozumie jak my sami. I choć mamy czasem poczucie, że sami siebie zaskakujemy, to tylko i wyłącznie z powodu, że nie chcemy się otworzyć na nasze prawdziwe wnętrze. Kamuflujemy to jacy jesteśmy, oszukując samych siebie i zachowując się wedle określonych standardów, gdy tymczasem nasze wnętrze woła o pomoc z bólu i cierpienia nad przymuszaniem się do zachowań wbrew naturze. Wiele ograniczeń tego typu narzuca nam otoczenie w fizycznym bycie. Życie według norm i zasad nakłada na nas pewne kategorie zachowań i tak jest lepiej dla ludzkości, musimy jednak mieć świadomość co do tego jak chcielibyśmy się w danej sytuacji zachować. Choć finalnie z różnych przyczyn do takiego zachowania nie dojdzie, warto jest znać swoje zdanie na taki temat, bo warto jest wiedzieć kim się jest. Wiedza ta może niekiedy poważnie zaskoczyć, a nawet przerazić. Jednak tylko dobrze znając samych siebie, jesteśmy w stanie nad sobą pracować.

 

20. Sty, 2017

Podąrzaj Aneta:

Ostatnie wpisy

Zostaw Komentarz