Rzecz gustu, czy może standard?
Trudno stwierdzić, bo przecież każdy z nas jest inny. Jednemu wystarczy sama wena twórcza, inny musi być stymulowany przez bodźce zewnętrzne. Wena musi być zawsze, to racja. A czy muzyka? Pewnie nie, ale warto zauważyć, że sprzyja koncentracji i stymuluje umysł, podtrzymując go na odpowiednich falach. Zdecydowanie lepiej pisze się, gdy coś w tle wybrzmiewa. Niekoniecznie musi to być muzyka, według mnie to nawet dźwięk odkurzacza szumiącego u sąsiada, czy wiejącego za oknem wiatru, może być bodźcem stymulującym i podtrzymującym koncentrację naszego umysły na pisaniu.
Mnie zdecydowanie wystarczy jakikolwiek jednostajny dźwięk. Mam na myśli coś, co wybrzmiewa mniej więcej w jednym tonie i utrzymuje jednolitość brzmienia. Lubię pisać przy delikatnie grającym telewizorze na kanale muzycznym, ale równie dobrze pisze mi się w gwarnej restauracji czy na dworcu, w oddaleniu od zgiełku, gdzie docierają jedynie pogłosy tego co dzieje się w odległości. Dla mnie sprzyjającym dźwiękiem jest stukot kół w pociągu, dźwięk silnika samochodu w trasie, jak również przytłumiony gwar dzieci za zamkniętym oknem, bawiących się w ogródku przedszkolnym.
Jednego jestem pewna, cisza choć często sprzyja koncentracji, to nie idzie w parze z weną. Brak w niej stymulacji, która pobudza nasze czakry i powoduje, że otwieramy się na świat wyobraźni.
Kreatywnego dnia wszystkim pisarzom, a w szczególności amatorom i debiutantom jak ja 🙂
6. Sty, 2017
Zostaw Komentarz