with Brak komentarzy

Nie ma chyba takiej osoby, która by dzień w dzień serwowała sobie same zdrowe posiłki, no może za wyjątkiem sportowców, którzy najczęściej są w tej grupie przestrzegającej zasad zdrowego żywienia. Często nie jest to kwestia lenistwa, braku umiejętności kulinarnych czy braku gotówki, by zapewnić sobie urozmaicony, zbilansowany i zdrowy jadłospis, ale najzwyczajniej w świecie brak czasu. Wiecie, ze nic nie jedząc można tyć? Tak, to prawda i sprawdziłam to na samej sobie. Zabieganie, praca, mało snu i brak czasu na jedzenie, spowodowało u mnie okres w którym uwaga przytyłam i to piętnaście kilo. Dlaczego? Cóż mój organizm gdy dostawał swoje racje o mega nieregularnych porach dnia i nocy, doszedł do wniosku, że może którejś porcji nie dostać i z przerażenia magazynował wszystko. Początkowo nie dziwiło mnie to że rzadziej bywam w toalecie, ale z czasem wszystko stało się dla mnie jasne. Wszystko bez względu na wartości odżywcze magazynowało się w moich boczkach, udach, brzuchu itd. Skutek był łatwy do przewidzenia gdyby się nad nim zastanowić, ale ja przecież nie miałam czasu.

W ubiegłym tygodniu stanęłam twarzą w twarz z moim problemem i postanowiłam to zmienić. Przeanalizowałam dokładnie  co i kiedy robię i tak na przykład stwierdziłam, że materiały biznesowe mogę czytać i analizować jednocześnie z wykonywaniem innych czynności. Część gdzie musze robić notatki umieściłam równolegle z gotowaniem. Część gdzie muszę wyłącznie coś przeczytać wrzuciłam łącznie z bieżnią, zatem mam około pół godziny czasu w którym idę czytając – umówmy się na tym etapie bieg na bieżni nie wchodzi w grę, może jak poprawi mi się kondycja? Część w której słucham nagrań połączyłam ze sprzątaniem, jest też możliwość wykonania sporadycznej notatki z doskoku. Słowem mam czas na właściwe gotowanie i ruch, czyli coś czego mi najbardziej brakowało. Stosuję te proste obmyślone przez siebie zasady zaledwie od miesiąca i mam trzy kilo mniej. Machniecie ręką zapewne pytając, tyle wysiłku i tylko 3 kilo? Tak, ale nagromadzenie tego tez zajęło mi sporo czasu, nikt nie tyje z dnia na dzień, zatem niemożliwe jest by zgubić te kilogramy z dnia na dzień.

Uważam że do odchudzania nie jest potrzeba wiele działania, można działać mniej radykalnie i stopniowo zrzucać kilogramy, sądzę że jest to nawet dużo zdrowszy sposób. Organizm również przeżywa  mniejszy szok. Walka z nadwagą stanęła dla mnie na nowej drodze, mam nadzieję że w niej wytrwam i za około pół roku (tak szacuję wg tego co miało miejsce przez ostatni miesiąc) wrócę do mojej wagi. Wtedy czeka mnie większe wyzwanie. Zmora z którą walczyłam już wielokrotnie i choć byłam czasami bardzo dzielna i tak jej ulegałam. Palecie, to coś co naprawdę lubię i o zgrozo nie trafiają do mnie nawet te obrazki jakich jest teraz pełno na paczkach papierosów. Jedno jest pewne w dwóch rzeczach na raz nie wytrwam, także najpierw waga, później zdrowe płuca, choć może wzięłam się za te rzeczy w odwrotnej sytuacji jeśli chodzi o potrzebę zmiany życiowej, ale tak wydało mi się zdecydowanie łatwiej. Trzymajcie kciuki! Ja trzymam za wszystkich tych którzy walczą z nadwagą, a jeśli komuś uda się postępować podobnie jak opisałam i zechce się ze mną tym podzielić, serdecznie zapraszam biuro@raska.pl zaznaczcie proszę w wiadomości czy zgadzacie się na publikację wypowiedzi na stronie, tak abyśmy mogli podzielić się nią w szerszym gronie 🙂

 

28. Sty, 2017

Podąrzaj Aneta:

Ostatnie wpisy

Zostaw Komentarz