Biedronki w sieci pajęczyc,

czyli jak przetrwać w korporacji

i nie zwariować.

Bycie biedronką nie popłaca. Awansować na pajęczycę to już pewne osiągnięcie. Szczytem marzeń jest jednak przemiana w modliszkę. Ale czy będąc na najwyższym szczeblu korporacyjnej drabiny, można zachować resztki biedronkowatości, czy wyrok zapadł i nie ma już odwrotu od przemiany w drapieżną bestię? Zacięta rywalizacja, wzajemne podcinanie sobie skrzydeł i plucie jadem, słowem - szara rzeczywistość korporacji z perspektywy kolejnych etapów kariery opakowana w zgrabną, metaforyczną opowieść. Poznajcie historię Lusi i jej zaskakującej metamorfozy!

Korpoface w Korpo Voice!

str. 2

Zobacz w pdf

Korpoface ponownie w Korpo Voice!

str. 14

Zobacz w pdf

Korpoface w Online Marketing!

Przejdź do magazynu

Korpoface w Nowa Sprzedaż!

Przejdź do magazynu

Posmakuj w KORPOFACE ...

Dzień jak co dzień, nic specjalnego się nie dzieje. Zwykła monotonia, jak każdego innego poranka, tyle że dziś jest wyjątkowo chłodno. Skrzydełka zmarzły mi strasznie w drodze do pracy.

Mam na imię Lusia i właśnie wkroczyłam do naszego biura. Podfrunęłam do szatni, powiesiłam na wieszaczku swój czerwony płaszczyk, wygładzając go delikatnie, by pięknie wyeksponować siedem równiuteńkich, czarnych kropek. Stanęłam wyprężona przed lustrem i z dumą przygładziłam czułki, wciąż sprężyste, mimo iż mam na karku już sporo wiosen.

Cóż, lubię to, co robię, jestem tutaj każdego dnia i zmierzam się z dzwoniącymi szkodnikami, które jak to pasożyty, same niczego nie mogą zrobić, a z nas biedronek wyciskają siódme poty. Codziennie inicjuje się ich u nas około ośmiu tysięcy, każda donosząc o innym mniej lub bardziej złożonym problemie. Wiele z nich mogłyby rozwiązać same, a nawet śmiało mogę powiedzieć, że nie zasługują na miano problemu. Ale … i tak to lubię.

Moje biurko jak zwykle błyszczy wypolerowane, nie lubię zostawiać go w nieładzie dnia poprzedniego, bo wtedy za dużo czasu poświęcam rano na jego ogarnięcie, a nasza pajęczyca tego nie znosi, jest drażliwa i pluje jadem na odległość. Monitor zajmuje na biurku honorowe miejsce z jego lewej strony. Komputer sprytnie schowany pod blatem, dzięki czemu mam więcej miejsca na inne rzeczy, pomoce dydaktyczne czy zwyczajnie notes, ale są i minusy tego rozwiązania. W ferworze rozmów często wywijam nogami i niestety zdarzyło mi się już kilka razy odłączyć monitor od komputera i tym podobne, co powodowało komiczne sytuacje. Oczywiście mnie wówczas nie było zbytnio do śmiechu, ale wracamy do tego na niektórych przerwach z koleżankami i zrywamy wówczas boki ze śmiechu. Nie to żebym była jakimś pechowcem, równie często wspominamy ich śmieszne sytuacje i równie dobrze się bawimy.

Czytaj więcej